wtorek, 30 grudnia 2014

Papierosy

W Japonii zaskoczyło nas to, że Japończycy palą papierosy. Wyobrażaliśmy sobie Japończyków jako ludzi schludnych, czystych, zadbanych i dbających o zdrowie, i to wszystko okazało się prawdą, ale nie przeszkadza im to w tym, żeby palić. Co prawda liczba palaczy z roku na rok maleje, ale i tak często można spotkać palaczy. Dziwnie to wygląda: z jednej strony mają fioła na punkcie zdrowego odżywiania, zdrowego trybu życia i zdrowia w ogóle, a z drugiej strony palą - kolejny paradoks do kolekcji.

Jednak mimo wszystko, Japończycy palą inaczej niż ludzie zachodu. Na ogół, gdy palą, to bardzo dbają o porządek, na przykład noszą ze sobą małe, składane popielniczki, żeby nie rozsypywać dookoła siebie popiołu i niedopałków. Nie przeszkadza im palenie przy jedzeniu i często można spotkać palaczy w knajpach, co czasami przeszkadzało nam w jedzeniu. Prawdopodobnie przy wejściu do knajpy był gdzieś napis informujący o tym, że 'tu można palić', ale widocznie go przeoczyliśmy. Jest to zaskakujący widok: facet z papierosem po skończonym posiłku kojarzy się raczej z brudną, podrzędną knajpą gdzieś we wschodniej europie, a nie z wysublimowaną kulturą kraju kwitnącej wiśni. Nie pozostało nam nic innego jak przestać się dziwić i po prostu to zaakceptować.

Ciekawe natomiast jest co innego: w wielu miejscach publicznych, szczególnie w Kioto, obowiązuje zakaz palenia. Wygląda to śmiesznie, gdy idąc ulicą trafiamy na znak zakazu palenia na chodniku. Jednocześnie są utworzone specjalne miejsca dla palaczy, odizolowane od reszty świata. I faktycznie, zakazy te działają i ludzie na ulicach nie palą. Jest to bardzo miła odmiana, można w spokoju zwiedzać miasto i cieszyć się świeżym powietrzem.

W Japonii można oczywiście kupić papierosy w automacie (automatów z papierosami jest w Japonii ok. 275 tys.), ale żeby to zrobić, trzeba mieć specjalną kartę Taspo, którą mogą sobie wyrobić tylko osoby pełnoletnie.

Podczas naszego pobytu w Japonii palacze w ogóle nie byli dla nas nie-palaczy uciążliwi. Wynika to nie tylko z obowiązujących zakazów, ale też z ich wrodzonej uprzejmości i poszanowania dla drugiego człowieka.

Papierosy w Japonii kosztują ok. 440-470 jenów (13-14zł), a ceny wszędzie są mniej więcej takie same, zarówno w wielkich i małych sklepach jak i w automatach.

Na koniec ciekawostka: Japonia ma najwięcej na świecie automatów przypadających na jednego mieszkańca - w Japonii jest ponad 5 milionów automatów, co oznacza, że na jeden automat przypada 25 osób. Na ulicach to widać: automaty są wszędzie, dostępne całą dobę.

wtorek, 16 grudnia 2014

Daikaku-ji (大覚寺)

Świątynia Daikaku-ji (大覚寺) to duża świątynia buddyjska założona w 876 roku w północnej części dzielnicy Sagano w Kioto.





Pierwotnie została zbudowana na początku IX wieku jako odłączony pałac dla Cesarza Saga, który bardzo lubił spędzać czas w tej cichej okolicy. Trzydzieści lat po jego śmierci pałac zmienił funkcję i została tu założona jedna z najważniejszych świątyń buddyzmu Shingon. Świątynię założyła pierwsza córka Cesarza Saga, cesarzowa Masako. Zgodnie z tradycją, cesarzowa Masako została jednocześnie opatem świątyni. W języku japońskim kapłanów pochodzących z arystokracji lub rodziny cesarskiej (oraz świątynie przez nich prowadzone) określa się słowem monzeki.



Daikaku-ji składa się z wielu budynków połączonych wzniesionymi, drewnianymi chodnikami. Zadaszone, zewnętrzne. drewniane korytarze skrzypią cicho, gdy się po nich chodzi.



Jednym z najważniejszych skarbów świątyni jest kopia Sutry Serca ręcznie przepisana przez Cesarza Saga z polecenia mnicha Kobo Daishi, założyciela buddyzmu Shingon. Legenda mówi, że zakończyło to tajemniczą plagę, która nawiedzała kraj w okresie Heian. Rękopis do dziś jest przechowywany w specjalnie do tego przeznaczonym, ośmiokątnym budynku i udostępniany publiczności raz na sześćdziesiąt lat (kolejny raz przypada na rok 2018). Mnisi do dziś odwiedzają świątynię, aby odręcznie przepisać sutrę. Wszystkie przepisane przez nich kopie są przechowywane razem z rękopisem cesarza.



Ogród położony w sąsiedztwie świątyni pierwotnie był ogrodem cesarskim w stylu chisen-shuyu: ogród, który podziwia się z jeziora, z łodzi. Ogród ten razem ze sztucznym jeziorem Osawa i wyspą chryzantem był celebrowany przez wielu poetów i stanowił dla nich inspirację. Jezioro Osawa to 1200 letni, sztuczny zbiornik wodny, który jest najstarszym i jedynym ocalałym (ale nieukończonym) przykładem ogrodu w stylu Shinden. Staw początkowo był wykorzystywany do organizacji wyszukanych przyjęć oraz pływania łodziami, łowienia ryb oraz podziwiania księżyca. Sam ogród specjalnie został utworzony w taki sposób, aby był idealnym miejscem do obserwowania wschodu księżyca z łodzi. Każdej jesieni, mniej więcej w czasie pełni księżyca, organizowane były tutaj trzydniowe imprezy podczas których prezentowali się tancerze w kostiumach, muzycy, pływały smocze łodzie w stylu z okresu Heian. Dziś jezioro i jego otoczenie służy jako park dla mieszkańców Kyoto i jest szczególnie popularne wiosną, w porze kwitnienia wiśni oraz jesienią.

Na terenie świątyni mieści się główna siedziba szkoły ikebany Saga Goryū.



Pagoda Shingyo, dwupiętrowa pagoda w stylu tahoto została wzniesiona aby upamiętnić 1150 rocznicę przepisania przez cesarza Saga Sutry Serca.



Wiele budynków na terenie świątyni ma drzwi przesuwane fusuma dekorowane obrazami ze słynnej szkoły Kanō z okresu Momoyama.



Świątynię zwiedziliśmy trzeciego dnia naszego pobytu. Poczuliśmy tu atmosferę autentycznej Japonii. Chodzenie po drewnianej podłodze i matach tatami to niesamowite doświadczenie. Całość jest zachowana w bardzo dobrym stanie, ogrody są zadbane.

Na koniec dnia, po powrocie do domu, zjedliśmy sushi z marketu - wiem, że brzmi to strasznie, ale w Japonii sushi z marketu smakuje bardzo dobrze, lepiej niż sushi w japońskiej restauracji w Europie.




niedziela, 7 grudnia 2014

Porównania

Gdy jesteśmy zagranicą automatycznie w naszej głowie pojawiają się porównania do naszego ojczystego kraju. W przypadku Japonii takie porównania na ogół nie mają sensu ponieważ różnice są kolosalne. Różnice te sięgają daleko poza sprawy gospodarcze, zaawansowanie technologiczne czy przemysł. Największe różnice tkwią chyba w mentalności, a cała reszta jest w ten czy inny sposób z tą mentalnością powiązana.

Kiedy byliśmy w Japonii zastanawiałem się z czego to wynika, że tak dobrze się tam czuję. Myślę, że jednym z powodów jest to, ze infrastruktura w miastach jest tak dobrze rozwinięta - wszędzie jest to czego akurat potrzebuję. Gdy wysiadam z metra pod ręka mam toaletę, gdy wychodzę z domu, po drodze mam sklep. Gdy wchodzę do knajpy, dostaję wodę do picia, gdy kupuję jedzenie w markecie, dostaję pałeczki i chusteczkę nawilżoną gratis. Takich przykładów można by mnożyć, ale ogólny wniosek jest właśnie taki: łatwo się tam żyje.

Drugim ważnym elementem jest to, jak wyglądają relacje społeczne, w jaki sposób jesteśmy traktowani. My, z pozycji turystów byliśmy w specyficznej sytuacji, ponieważ w hierarchii (w japońskim społeczeństwie hierarchia jest bardzo ważna) byliśmy zazwyczaj wyżej niż oni, tzn. najczęściej występowaliśmy w roli klientów, a co za tym idzie, byliśmy traktowani jak rodzina królewska. Nie ma w tym przesady: kiedy wchodziliśmy do knajpy, byliśmy od samych drzwi witani serdecznymi okrzykami powitań. Gdy wychodziliśmy - tak samo, dziesiątki podziękowań, pożegnań i ukłonów. W międzyczasie uśmiech i bezgraniczne oddanie. Prawie wszędzie gdzie byliśmy obsługiwani (czyli byliśmy klientami, czyli w hierarchii byliśmy wyżej niż druga strona), ekspedienci, kasjerzy, sprzedawcy bardzo się starali aby po pierwsze, obsłużyć nas jak najlepiej, a po drugie, żebyśmy jak najkrócej musieli czekać. Przykład: w hotelu w Takayamie recepcjonista chciał skserować nasze paszporty (standardowa procedura w hotelach) - najpierw poprosił o zgodę, potem przeprosił, a następnie, w pośpiechu, biegiem udał się na zaplecze, by 18 sekund później powrócić, też biegiem, i oddać nam paszporty, z ukłonami i przeprosinami, że tak długo musieliśmy czekać. W sklepach natomiast, kasjerzy z wielkim szacunkiem i namaszczeniem traktują pieniądze i sprawy z tym związane (takie traktowanie pieniędzy jest zresztą powszechne wśród wszystkich Japończyków). Czasami wygląda to komicznie i przesadnie, bo paragon za batonika za 2zł nie jest dla mnie aż tak istotny, ale jednak, jest to miłe. Miłe jest to, że kasjer traktuje moje pieniądze z szacunkiem i że z szacunkiem wydaje mi resztę i paragon. Jest to przyjemna odmiana od tego jak zazwyczaj jesteśmy traktowani w naszym kraju.

Jednak nawet w sytuacjach kiedy zależność hierarchiczna nie jest tak wyraźna, Japończycy również traktują się nawzajem z wielkim szacunkiem. Nie jest to coś co się rzuca w oczy, ale można to zaobserwować. Japończycy mają bardzo wysoko rozwiniętą moralność, są bardzo uczciwi, stąd wyjątkowo niski poziom przestępczości (w Japonii kradzież jest oznaką najgorszego upadku moralnego), szanują cudzą prywatność, cudzą własność. To również jest miła odmiana od tego, jak te sprawy wyglądają w naszym kraju.

Japonia oczywiście nie jest idealna, też ma swoje, czasem ogromne problemy, jednak z naszej perspektywy jako turystów, życie tam było bardzo przyjemne. Moglibyśmy się od nich naprawdę dużo nauczyć.

sobota, 6 grudnia 2014

Pokémon Jet

Pokémon Jet (ポケモンジェット Pokemon jetto?) to nazwa samolotów japońskich linii lotnicznych All Nippon Airways w barwach promujących Pokémony. Samoloty z zewnątrz są ozdobione różnymi postaciami z Pokémon, natomiast wnętrza też są tematycznie dopasowane do Pokémona. Ciekawostka: od czasu wprowadzenia Pokémon Jet, All Nippon Airways zaobserwowało wzrost liczby pasażerów.

Mieliśmy szczęście zobaczyć jeden z tych samolotów podczas naszego pobytu w hotelu w Osace ostatniego dnia, poniżej zdjęcie.

czwartek, 4 grudnia 2014

Tokyo Skytree

Tokyo Skytree to wieża telewizyjna i widokowa.
Jest to najwyższa wieża na świecie, ma wysokość 634m. Co ciekawe, ta wysokość nie jest przypadkowa - została tak ustalona, aby łatwiej ją było zapamiętać. Cyfry 6 (mu), 3 (sa), 4 (shi) można odczytać jako "Musashi", i jest to stara nazwa regionu, w którym Tokyo Skytree stoi.
Wieża ta została zbudowana aby zastąpić dotychczasową wieżę telewizyjną Tokyo Tower, która nie pokrywa już całego regionu Kanto sygnałem cyfrowym, ponieważ otaczają ją coraz wyższe budynki. Wieża została otwarta dla publiczności w 2012 roku.
Bilety kosztują ok. 60-90zł. Winda bardzo szybko dociera na górę, skąd rozciąga się panoramiczny widok na Tokio. Faktycznie jest tak jak mówią: morze betonu aż po horyzont. Nieważne w którą stronę spojrzeć, w każdym kierunku zabudowa sięga aż po horyzont, końca nie widać. Mieliśmy piękną pogodę w dniu, kiedy odwiedziliśmy tą wieżę. Poniżej krótki filmik. Nawet winda ma niesamowitą atmosferę:

Ulepszone zdjęcia

Gdy wrzucam zdjęcia do albumu na Picasa, Google czasami dochodzi do wniosku, że moje zdjęcie lepiej by wyglądało z dodanym efektem. Google wtedy automatycznie wybiera jakiś efekt i zapisuje kopię zdjęcia z nałożonym efektem.

Początkowo byłem sceptyczny co do efektów, wyglądają one trochę nienaturalnie, ale kiedy teraz się im przyjrzałem, stwierdziłem, że nawet nieźle to wygląda, a wybrany efekt pasuje do klimatu zdjęcia.

Jak na automat, to całkiem dobry wynik. Poniżej zdjęcia.


niedziela, 30 listopada 2014

otaku, vocaloid, hatsune miku, nendroid, figma, good smile racing

To skomplikowane, więc muszę zacząć od początku.

Japonia jest specyficznym miejscem jeśli chodzi o różnego rodzaju zjawiska socjologiczne, takie jak np. subkultura otaku. Jest to społeczny fenomen, który swoje początki ma w latach 80-tych, czyli w czasie, kiedy miał miejsce boom anime. Otaku to określenie na ludzi, który obsesyjnie interesują się jakimś tematem, najczęściej mangą i anime. Pierwotnie tacy ludzie byli wyrzutkami społeczeństwa, jednak wraz ze zmianami społecznymi, ludzie ci przestali się ukrywać. Z czasem określenie otaku stało się mniej jednoznaczne i zaczęło obejmować więcej dziedzin. Współcześnie słowo to oznacza mniej więcej tyle co angielskie słowa geek albo nerd. Coraz rzadziej określenie to ma wydźwięk negatywny.

Kultura otaku jest przedmiotem wielu książek, filmów i badań akademickich. W 2005 roku Nomura Research Institute w swoich badaniach podzielił kulturę otaku na 12 grup i określił rozmiar oraz wpływ na rynek każdej z tych grup. Inne instytucje w swoich badaniach jeszcze bardziej szczegółowo podzieliły otaku oraz prowadziły badania nad wybranymi grupami. Z badań tych wynika, że główne grupy zainteresowań to anime, manga, camera, automobile, idol oraz elektronika. Skala wpływu otaku na rynek została oszacowana na 2 tryliony jenów (18 milardów usd).

Fakt, że taka subkultura istnieje i ma tak wielki zasięg znajduje odzwierciedlenie w rynku. Cała gałąź przemysłu rozrywkowego istnieje właśnie dzięki kulturze otaku.

Kolejne ważne pojęcie w tej całej historii to vocaloid. Jest to syntezator śpiewu stworzony przez firmę Yamaha. Oprogramowanie to pozwala użytkownikowi stworzyć syntetyzowany śpiew, poprzez wpisanie słów i melodii (oczywiście cały proces jest o wiele bardziej skomplikowany, a użytkownik ma możliwość kontrolowania wielu parametrów głosu). Oprogramowanie do syntetyzowania śpiewu używa specjalnie nagranych i przetworzonych próbek głosu. Teoretycznie, oprogramowanie to może zastąpić prawdziwego piosenkarza, stąd określenie programu jako 'singer in a box' (piosenkarz w pudełku). Yamaha wydała wiele wersji tego oprogramowania, z różnymi 'głosami'. Każdy z nich ma nazwę, odnoszącą się do fikcyjnej postaci, której głos dostajemy w pudełku. Oprogramowanie stało się bardzo popularne w Japonii, a fani zaczęli tworzyć nie tylko piosenki ale również teledyski, ilustracje i wiele innych. Bez kultury otaku vocaloid pewnie nie odniósł by aż takiego sukcesu. Przykładowa piosenka stworzona za pomocą vocaloida:



To dopiero początek tej zawiłej historii: Yamaha tworzy oprogramowanie, za pomocą którego można robić piosenki śpiewane głosem wirtualnej piosenkarki. Piosenkarka jest wirtualna, nie istnieje, ale potrzebuje tożsamości i wizerunku. Właśnie dlatego stworzono postacie takie jak Hatsune Miku. Hatsune Miku jest jedną z wielu twarzy (i głosów) stworzonych przez firmę Crypton Future Media na potrzeby promocji oprogramowania vocaloid.

Tutaj dochodzimy do kolejnego fenomenu: Hatsune Miku nie jest człowiekiem, ale to nie przeszkadza jej w tym, żeby dawać koncerty razem z innymi, wirtualnymi postaciami i ich głosami. Ponieważ Hatsune Miku nie istnieje w rzeczywistości, na scenie występuje specjalnie stworzony hologram. Tutaj można obejrzeć trzygodzinny koncert, w którym występują różne postacie z głosami vocaloida, w tym najpopularniejsza z nich, Hatsune Miku. Taki koncert to efekt ciężkiej pracy wielu ludzi odpowiedzialnych za oprogramowanie zarówno do samego śpiewu jak i holograficznej animacji postaci.



Popularność Hatsune Miku jest ogromna nie tylko w Japonii, mimo, że to tylko wirtualna postać syntezatora śpiewu. W tym roku Hatsune Miku wystąpiła nawet w amerykańskim tv show Davida Lettermana:



Hatsune Miku wystąpiła też na koncercie razem z Lady Gaga:



Spośród wszystkich produktów związanych z Hatsune Miku i Vocaloidem takich jak piosenki, teledyski, gadżety, gry komputerowe, itp. największą popularnością cieszą się figurki. W sklepach z figurkami, które zwiedzaliśmy na Akihabarze figurek i innych przedmiotów związanych z Hatsune Miku jest tyle, że są dla nich osobne regały. Figurek Hatsune Miku jest bardzo dużo, w różnych rozmiarach, wersjach, wariantach, itd. Niektóre z nich pochodzą z limitowanych serii, i kosztują sporo, bo mają dziś ogromną wartość kolekcjonerską. Sklepy te sprzedają bardzo dużo nie tylko nowych ale i używanych figurek. Wielkość figurek waha się od bardzo małych (jak breloczek do kluczy) aż do takich, które mają ok. 50 cm wielkości. Figurki te nie są zabawkami, ale bardziej elementami dekoracyjnymi. Jest wiele typów figurek, jedne są bardziej realistyczne, inne mniej. Jednym z typów figurek jest nendroid: są to figurki, w których postacie mają nieproporcjonalnie duże głowy, rysy twarzy jak w anime i wyglądają trochę karukaturalnie. Figurka Hatsune Miku typu nendroid wygląda na przykład tak:



Jest wiele wariantów figurek, tutaj na przykład Hatsune Miku nendroid w kimonie:



Są też bardziej realistyczne, dopracowane w szczegółach figurki Hatsune Miku:



Postacią pochodną od Hatsune Miku jest Racinig Miku, stworzona do promocji Hatsune Miku na wyścigach samochodowych Super GT. Od 2008 roku trzy zespoły były sponsorowane przez firmę Good Smile Racing (oddział firmy Good Smile Company, producenta figurek i innych artykułów hobbistycznych), a co za tym idzie, ich samochody były ozdobione motywami związanymi z Racing Miku i innymi postaciami vocaloida (samochody takie nazywane są itasha).





Zostały też oczywiście wyprodukowane figurki Racing Miku. Ceny figurek są różne, zależnie od wielkości, jakości, wartości kolekcjonerskiej i wielu innych czynników, poniższe kosztują od ok. 160 do 400 zł:





Tak właśnie wygląda przemysł rozrywkowy w Japonii. Poszczególne branże przenikają się wzajemnie, a dzięki zaangażowaniu fanów rozwijają się w niesamowitym tempie i w niespodziewanych kierunkach. Powyższy przykład obrazuje tylko jedną możliwą ścieżkę rozwoju produktu i jego pochodnych. Przykłady można mnożyć, jednak zasada przenikania się i zbieżności różnych dziedzin jest zawsze taka sama. Jak widać na powyższym przykładzie droga od syntezatora śpiewu do wyścigów samochodowych i figurek nie jest prosta, ale na pewno ciekawa i dochodowa.

sobota, 29 listopada 2014

Kioto: Świątynia Imamiya / 今宮神社 oraz Kinkakuji / 金閣寺

Nasz pierwszy dzień w Japonii spędziliśmy na wypoczywaniu po podróży i zwiedzaniu okolicy. Drugiego listopada zaczęliśmy prawdziwe zwiedzanie.

Świątynia Imamiya to jedna z pierwszych świątyń, które odwiedziliśmy w Kioto. Był to jeden z niewielu deszczowych dni - podczas prawie całego naszego pobytu w Japonii mieliśmy piękną, słoneczną pogodę.



Tutaj widać, jak rodzina fotografuje śliczną dziewczynkę w kimonie:


Japońskie pająki, które spotkaliśmy po drodze:


Kolejnym punktem była słynna Świątynia Złotego Pawilonu: Kinkakuji. Jest ona pokryta złotem:



Świątynia jest pięknie wkomponowana w otaczający ją las, a dookoła jest oczywiście piękny, zadbany ogród:


To był piękny dzień. Dobrze było zacząć zwiedzanie Japonii właśnie od Kioto. Tutaj można poczuć 'prawdziwą', tradycyjną, historyczną Japonię.

Gdybym miał wybrać najlepsze zdjęcie z tego dnia, wybrałbym to:

Pierwsze kroki w Kioto / Ulice Kioto

Kioto było pierwszym punktem naszej podróży. Kioto przez ponad tysiąc lat było stolicą Japonii, stąd tak ogromna ilość zabytków w tym mieście. Obecnie Kioto ma 1.5mln mieszkańców, jednak podróżując po mieście, nie odczuwa się tego aż tak.

Inari

Zawsze gdy piszę o shinto mam problem ze słownictwem. 'Świątynie' shinto, to nie są świątynie w dosłownym znaczeniu tego słowa. Angielski odpowiednik japońskiego słowa 神社 jinja (oznaczającego miejsce dla bóstwa) to shrine, czyli bardziej ołtarz niż świątynia, jednak to słowo też nie oddaje natury tych budowli. Przetłumaczone na polski zmienia się w słowo chram, które też nie oddaje sensu słowa jinja. Dla uproszczenia jednak, możemy przyjąć, że są to po prostu świątynie. Jinja zazwyczaj składa się z tzw. honden, głównego pawilonu, w którym przechowywane są święte przedmioty i haiden - budynku poświęconego modłom i obrzędom kultowym oraz pawilonów dodatkowych.

Shinto to politeistyczna, rodzima, tradycyjna religia mieszkańców Japonii, oparta na mitologii japońskiej. Centralnym punktem tej religii są bóstwa kami. Jest ich bardzo wiele, a jednym z najważniejszych jest bogini Amaterasu. Bóstwa te patronują różnym sprawom. Świątynie shinto są poświęcone właśnie tym bóstwom. Szacuje się, że w Japonii jest ok. 100 000 świątyń shinto. Świątynie te różnią się między sobą wielkością, oprócz tych wielkich, najbardziej znanych, są też setki mniejszych a nawet bardzo małych świątyń poupychanych w różnych zakamarkach miast i nie tylko. Czasem trudno jest nawet odróżnić świątynie shinto od buddyjskich.

Podczas naszego pobytu w Japonii, pierwszym miastem, które zwiedzaliśmy było Kioto. W Kioto jest ok. 400 świątyń shinto, rozsypanych po całym mieście, dlatego idąc ulicą można bardzo łatwo trafić na większą lub mniejszą świątynię. Już pierwszego dnia, podróżując po Kioto rowerem, trafiliśmy do takiej świątyni, jak się później okazało poświęconej bóstwu Inari, symbolizowanemu przez lisa, stąd dwa lisy pilnujące wejścia.

Zielony i niebieski

Historycznie, japońskie słowo ao oznaczało kolor zielony lub niebieski, zależnie od kontekstu, na przykład w kontekście roślin słowo ao oznacza zielony, natomiast gdy dotyczy np. koloru nieba czy morza, wtedy oznacza niebieski. Co ciekawe, wiele innych języków świata również nie ma tego rozgraniczenia. We współczesnym języku japońskim pojawiło się natomiast słowo midori, oznaczające kolor zielony, jednak używane jest ono inaczej niż w innych językach. Mimo, że midori oznacza zielony, to i tak w kontekście opisu roślinności nadal jest używane słowo ao.

Światła na skrzyżowaniach mają czerwony, żółty i zielony kolor, i faktycznie, pierwsze sygnalizacje świetlne w Japonii oficjalnie miały kolor midori jako ten oznaczający 'jedź', jednak z czasem ludzie zaczęli określać ten kolor jako ao. Wynikało to prawdopodobnie z faktu, że w japońskim malarstwie, czerwony, żółty i niebieski są uznawane za trzy podstawowe kolory. Dlatego Japończycy przejeżdżają przez skrzyżowanie na 'niebieskim', a nie na zielonym świetle, mimo, że samo światło świeci na zielono.

Japoński rząd dostrzegł ten problem, i żeby przybliżyć rzeczywisty kolor do znaczenia słowa ao przesunął odcień 'zielonego' światła jak najdalej w stronę niebieskiego. Dzisiaj idąc ulicami można zobaczyć właśnie światła o kolorze niebiesko-zielonym.

czwartek, 27 listopada 2014

Automaty i bezpieczeństwo

To prawda, że w Japonii wszędzie (dosłownie) są automaty z napojami, przekąskami i innymi produktami. Są one naprawdę wszędzie, od takich oczywistych miejsc jak stacja metra, wejście do stacji metra, ulica, róg ulicy, skrzyżowanie ulic, dworzec, aż do mniej oczywistych jak świątynia, hotel (i to nie w holu, tylko na korytarzu, obok windy), pociąg (tak, w shinkansenach też są automaty) i wiele innych. Po pewnym czasie przestaje to już zaskakiwać, a zdziwienie pojawia się tylko wtedy, gdy w jakimś zakamarku automatu nie ma. Warto tu zaznaczyć, że w Japonii praktycznie nie ma dewastacji i kradzieży, więc takie automaty mogą sobie bezpiecznie stać w dowolnym, nawet najciemniejszym zakamarku jakiejś podejrzanej ulicy czy dzielnicy (właściwie to w Japonii takich ulic nie ma, a najniebezpieczniejsza dzielnica Tokio według standardów zachodnich i tak zostałaby uznana za bezpieczną).

Automaty są różne, najwięcej sprzedaje napoje (w tym nasze ulubione, gorące napoje na chłodne dni: czekolada, kawa z mlekiem, herbata), oraz przekąski, ale są też bardziej wyszukane, które sprzedają np. karty pamięci, baterie, ładowarki, przejściówki (przydatne dla turystów), koszulki, pamiątki, piwo, papierosy (tutaj potrzebna jest specjalna karta, która potwierdza, że jesteśmy pełnoletni) i wszystko inne co się zmieści w automacie.

W automatach kupuje się też bilety na dworcu na metro czy pociąg, w automatach często zamawia się jedzenie w barach, generalnie w wielu miejscach, do wykonywania prostych czynności używane są automaty. Dzięki temu nie ma potrzeby zatrudniania tylu ludzi, a i obsługa jest przyspieszona. Z drugiej strony jednak, osoby z obsługi (np. na dworcu czy w barze) są zawsze (z ukłonem) do dyspozycji klienta.

Zaskakuje jednak to, że często, do wykonywania naprawdę bardzo prostych, często (wydawałoby się) zbędnych czynności są zatrudnieni ludzie. Przykładem są osoby, które "kierują ruchem" w miejscach niebezpiecznych, na przykład gdy w mieście są prowadzone roboty drogowe i fragment chodnika, w którym pracuje koparka, jest ogrodzony podwójnym ogrodzeniem z migającymi światełkami - w takiej sytuacji, nad bezpieczeństwem przechodniów będą czuwali specjalnie do tego przydzieleni ludzie (ludzie - jeden człowiek to za mało), którzy będą kierować przechodniów na specjalnie przygotowane, oddzielone szczelnie barierkami przejścia. Podobnie jest w miejscach, gdzie ruch samochodowy krzyżuje się z pieszym albo rowerowym - tu też można spotkać panów w odblaskowych kamizelkach, białych rękawiczkach i czapkach, którzy nawet na mało uczęszczanych drogach zapewnią nam (z uśmiechem, ukłonem, pełnym oddaniem i zaangażowaniem) bezpieczne przejście chodnikiem.

Czasami takie przesadzone dbanie o bezpieczeństwo wygląda komicznie (dołączę filmik, który to pokazuje), ale generalnie przyjemnie jest mieć świadomość, że tylu sympatycznych, uśmiechniętych ludzi czuwa nad naszym bezpieczeństwem.